Autor Wiadomość
Tasha
PostWysłany: Czw 22:08, 03 Sty 2008    Temat postu: Annaliese.

„Życie jest przewlekłą raną, która prawie nigdy nie przestaje boleć i nigdy się nie goi.”

Annaliese Roberts. A może Charlotte? Nieważne. Lat dwadzieścia kilka. Urodzona w Chicago. Wychowana w Los Angeles. I co z tego? Podobno pochodzi z dobrego domu. I co z tego? Podobno potrafi przetrwać. I co z tego?
Była na odwyku. Na odwykach, przepraszam. Uzależniona od każdej możliwej używki. Zwłaszcza cracku. Crack dawał jej satysfakcję. Satysfakcję. Satysfakcję. Zresztą, satysfakcja towarzyszyła jej od dawna. Była cudowna! Czuła ją zawsze, kiedy robiła coś na przekór. `Nie waż się przekraczać reguł. Nie po to one są.` słyszała wtedy piskliwy głos matki. Kobiety, która przeszła każdą możliwą operację plastyczną. Chrzań się. Ty i twoje reguły. Nie chcę, nie będę. Chrzań się. ` Reguły są po to, by je łamać. Bez tego, bylibyśmy nikim. `
Odwyki nie skutkowały. I dobrze. Miały nie skutkować. Miała iść tam. By usłuchać matki. By zrobić coś zgodnie z jej wolą. To bez znaczenia. Miała nie ćpać. Ćpa. Miała nie pić. Pije. Miała nie palić. Pali. Miała wyjść na ludzi. Nie wyszła.
Nie chciała. Chciała ją zdenerwować. Chciała udowodnić. Że potrafi. Że matka nie ma z nią szans. Że nie ona tu rządzi. Że córka potrafi więcej. O wiele więcej. Znacznie więcej.
Uciekła. Bo `matka truła`. Jeszcze czego! Uciekła, bo chciała. Uciekła, bo Nowy Jork był jej marzeniem. Pasowało jej. Atmosfera. `Straszne opowieści` o gangach. I ćpunach. Miały zniechęcić. Pełniły rolę przeciwną. Zachęcały. Z udanym skutkiem. Udała się tam. Właśnie tam. By zrobić na złość.
I zaczęły się prochy. Zaczęły się i nie zamierzały skończyć. Sprytnie. Szatańsko omiotły całe jej życie. Szatańsko. Tak mówiła jej matka.
Nierząd. Prostytucja. Określeń tego samego słowa jest do wyboru, do koloru. Mnóstwo. Podobno czarny rozdział w jej życiu. Podobno. Co czuje? Nie wie nikt.
Jedyna biała. W całym gangu. A raczej jedyna biała dziewczyna szefa gangu. Od czasu do czasu wykorzystywana w innych celach. Gdy brakło ludzi.
Ben w jej życiu? Kiedy dopadły ją chwile słabości. Kiedy zaczęła myśleć o rezygnacji. Odnalazł ją. Niczym przedstawiciel sekty wątpiących chrześcijan. Z tymi samymi konsekwencjami. ‘Porwał ją’ na wyspę.
To było pięć lat temu…
[***]
Napisałam opis Annaliese. Lol. Ten chyba lepiej opisuje. Tak. Opis opisuje. Brawa dla mnie. To jest po prostu lepsze!

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group